Rozdział I. W studnicy wiedzy

Czeski docent Dalimil Muminek z Ostrawy, w Instytucie Studiów Starożytnych Uniwersytetu Kuropaskiego w Pasikurowicach nazywany profesorem, rozpoczyna swoją karierę w Polsce. Jego protektorką okazuje się sama pani dyrektor Instytutu, profesor Janina Pakowalska, udająca zachwyt dla jego fachowej wiedzy oraz kultury osobistej i umysłowej. Trudno jednak orzec, co pani Pakowalska naprawdę myśli o nowym koledze i jakie plany, zawodowe czy osobiste, z nim wiąże. 

 Rozdział II. Upadek w studnię klatki schodowej

W rozdziale II w starej, poniemieckiej willi, położonej daleko od centrum Uniwersytetu Kuropaskiego dochodzi do tragicznego wypadku, którego ofiarą jest sam dziekan Wydziału Humanistycznego, profesor Mirosław Korbieluch, raz w tygodniu prowadzący zajęcia w Instytucie Studiów Starożytnych. Wezwane pogotowie stwierdza jego zgon, a tragicznym zdarzeniem zajmuje się policja, a mianowicie ekipa dochodzeniowa komisarza Jacka Cichosza, który musi dokładnie ustalić jego okoliczności. Koledzy ofiary i obecni w budynku studenci są zaszokowani i pogrążeni w żalu po śmierci dziekana, ale zachowanie niektórych z nich wydaje się zastanawiające.  

 Rozdział III. W studni anonimowych donosów

W rozdziale III komisarz Cichosz i współpracujący z nim policjanci Kwak i Gąbka kontynuują śledztwo w Instytucie Studiów Starożytnych, gdyż wszystkie okoliczności tragicznego wydarzenia wskazują, że chodzi o morderstwo. Z jednej strony ustalają warunki, w jakich doszło do upadku z czwartego piętra, a z drugiej badają stosunki między zatrudnionymi tu ludźmi. Okazuje się, że toczy się tam walka o uprzywilejowane pozycje w hierarchii służbowej, w której stosuje się takie metody, jak oczernianie kolegów za pomocą anonimów czy telefoniczne załatwianie wyników pozornie demokratycznego głosowania.

 Rozdział IV. W studni niechętnych spojrzeń

Ekipa śledcza kontynuuje przesłuchania i buduje pierwsze hipotezy "kto zabił", mimo wyraźnej niechęci przesłuchiwanych osób, z których każda, wydawałoby się, coś ukrywa. Niektóre z nich chciałyby zasugerować, że zabójstwa dopuściła się konkretna, nielubiana przez nie osoba, inne zaś chcą zakryć nieprawidłowości w funkcjonowaniu Instytutu Studiów Starożytnych lub usprawiedliwić nieobecność w pracy swoich dobrych kolegów. Komisarz Cichosz stara się skoncentrować wyłącznie na sprawie zabójstwa, ale na razie jedyne, co w Instytucie położonym daleko od Uniwersytetu ocenia pozytywnie, to kawa parzona przez sekretarkę plus ptysie z kremem lub serniczki.     

Rozdział V. W studni niezbędnych formalności

W rozdziale V komisarz Cichosz przesłuchuje dalszych ważnych świadków, choć z dziwnych powodów nie wszyscy z nich są dostępni, niestety. Ma też okazję uczestniczyć w aktualnych posiedzeniach gremiów instytutowych, które robią na nim wrażenie nieco teatralne. Inną zagadką do rozwiązania wydaje się sprawa ozdób na ciele nieżyjącego już dziekana, bo wyjaśnienie ich pochodzenia i sensu może wieść do wykrycia sprawcy.

Rozdział VI. W studni wielosłowia

Policjanci prowadzący śledztwo w sprawie śmierci dziekana zaczynają już przywykać do tego, że pracownicy Instytutu Studiów Starożytnych, zeznający jako świadkowie, nie tyle odpowiadają  na pytania przesłuchującego, ile przedstawiają własne wersje stosunków międzyludzkich w Instytucie oraz chełpliwie charakteryzują samych siebie i swoich popleczników, dyskredytując jednocześnie tych, których uważają za wrogów. W ten sposób treści poszczególnych zeznań zaczynają ze sobą kolidować, choć nie dotyczy to bezpośrednio tragicznego w skutkach zdarzenia. W tym zakresie zeznający są raczej powściągliwi i enigmatyczni.

Rozdział VII. W studni niemoralności

Już sam tytuł rozdziału brzmi zachęcająco. I rzeczywiście, komisarz Cichosz rozpamiętuje i ocenia swoje specjalne zainteresowanie profesor Katarzyną. Tymczasem Uniwersytet Kuropaski chce, żeby przesłuchał dwie inne panie profesor, które mają dużo do powiedzenia o sobie i o ich własnej wizji Instytutu Studiów Starożytnych, jako wizji "jedynie słusznej". Pani dyrektor zaś sugeruje, żeby Cichosz zapoznał się z "albumem rodzinnym" Instytutu, będącym rzekomo dowodem na niewinność jego pracowników, przynajmniej tych, którzy mają z nim "rodzinne" związki lub przynajmniej cieszą się przyjaźnią dyrekcji.

Rozdział VIII. W studniach sąsiadów

W związku z nieobecnością w Pasikurowicach docenta Muminka, który wciąż przebywa zagranicą, choć prawdopodobnie miałby wiele do powiedzenia w sprawie zabójstwa dziekana Korbielucha, policjanci Cichosz i Kwak zostają wydelegowani do Republiki Czeskiej do Ostrawy i do Republiki Słowackiej do Martina. Podróż ta niezupełnie osiąga swój cel, ale rozszerza ich wiedzę o sąsiednich krajach, a poza tym stwarza okazję do wymiany spostrzeżeń i poglądów. Niebagatelne jest też zebranie materiału na temat tajemniczej postaci Dalimila Muminka.     

Rozdział IX. W studni podejrzeń

Komisarz Cichosz zapoznaje swego przełożonego z nikłymi rezultatami "podróży za Muminkiem", konsultując z nim jednocześnie podejrzenia w stusunku do niektórych przesłuchanych już osób. Podejrzany wydaje mu się też kolejny list od anonimowej "korespondentki", gdyż zauważa w nim nieobecną we wcześniejszych listach agresję. Niejasne i podejrzane wydają mu się nawet intencje własnej żony i najbliższego współpracownika, którzy w przypadkowej rozmowie zaocznie rozmawiali o nim samym.   

 Rozdział X. Z tej i tamtej strony studziennego kręgu

Dotychczasowe zeznania pracowników Instytutu Studiów Starożytnych Uniwersytetu Kuropaskiego sugerują. że największe powody do zemsty na dziekanie Korbieluchu mieli państwo Melpomańscy. Komisarz Cichosz  dużo uwagi poświęca przesłuchaniu każdego z nich, przy okazji niechcący poznając ciemne strony pracy w tejże instytucji. Trwają poszukiwania osoby, która dała się ozdobić bliźniaczym, wytatuowanym na plecach, ptakiem, ale niespodziewanie ta sprawa zostaje wyjaśniona, choć dalej nie wiadomo, czy miała związek z tragiczną śmiercią dziekana. 

Rozdział XI. W studni brudna woda

Policjanci Cichosz i Kwak wymieniają obserwacje i diagnozy dotyczące  patologicznych cech środowiska, w którym aktualnie prowadzą dochodzenie.
Cichosz przesłuchuje dalszych świadków tragicznego w skutkach wydarzenia na ulicy Gołębiego Serca 9, m.in. znanego z występów telewizyjnych profesora, który akurat tam gościł. Są też nadzieje na przesłuchanie Muminka, wybierającego się wreszcie do Polski, ale stawiającego pewne warunki.   

Rozdział XII. W studni płaczu

Jak powinna zareagować współczesna kobieta, szanująca siebie oraz wysoko wykształcona i postawiona, kiedy od swego najwyższego zwierzchnika i autonomicznego władcy uczelni słyszy radę, że powinna się rozpłakać przed jednym ze zwierzchników, dlatego że ów jest mężczyzną, a mężczyźni lubią ten typ zachowania ze strony kobiet?  Rektor Uniwersytetu Kuropaskiego, autor tej wypowiedzi, wyjaśnia Cichoszowi, że intencje miał dobre, bo gdyby adresatka jego rady posłuchała, to do zbrodni by prawdopodobnie nie doszło. W skrócie można rzec, że wokół powyższej wypowiedzi skupiają się wydarzenia przedstawione w rozdziale XII. Tymczasem do Pasikurowic przyjeżdża Muminek, ale na razie śpi.

Rozdział XIII. Teatr, ale wciąż w studni

Przesłuchiwanie zagranicznego profesora Muminka  okazuje się trudne i nie prowadzi do jednoznacznych wniosków. Wzbogaca wprawdzie poboczne wątki sprawy, ale komisarz Cichosz nie jest z siebie zadowolony. Z wielu powodów ta ważna, ale trywialna, zdawałoby się, procedura w tym przypadku ulega teatralizacji, razi w niej śmieszność i nieszczerość.   

Rozdział XIV. W studni poznania

Policyjna ekipa śledcza debatuje nad możliwymi rozwiązaniami zagadki śmierci dziekana w świetle zebranych dotąd zeznań i poszlak. W czasie weekendu komisarz Jacek Cichosz musi przerzucić uwagę, a przynajmniej jej część, na swoje sprawy rodzinne, ale to nie wyklucza ani rozmyślań nad jego osobistym stosunkiem do jednej z młodszych wykładowczyń, ani głębszej analizy samego kryminalnego przypadku. Wielki postęp w tym zakresie przynosi poniedziałek, właśnie dzięki tym jego przemyśleniom.

    

Rozdział XV. Światełko w studni

Komisarz Jacek Cichosz, który ma największe zasługi w rozwiązaniu zagadki,  wyjaśnia kolegom z policji, jak doszło do zbrodni, skąd pojawił się konflikt poglądów czy interesów między głównymi antagonistami, czyli zabójcą i ofiarą, jakie inne okoliczności złożyły się na taki, a nie inny, przebieg tego nieszczęśliwego wydarzenia. O tych sprawach wypowiada się też, choć bardzo oględnie, na zebraniu pracowników Instytutu Studiów Starożytnych Uniwersytetu Kuropaskiego, wysłuchując przy tej okazji różnych uwag i skojarzeń. Trzeba dodać, że to nie koniec zaskoczeń, bo następny, ostatni rozdział książki, je dopełni.  

 Rozdział XVI. Unik ze studni

Wątek fabularny przypadku, o którym mowa w tym kryminale, wyczerpał się, ale komisarza Cichosza czeka jeszcze jedno zaskoczenie: nie wiadomo: czy bardzo je przeżyje, czy raczej potraktuje jako pouczenie. 

Od autorki:

To już koniec książki, ale nie koniec audiobooka, niebawem bowiem dołączę jeszcze jeden rozdział, który ściśle rzecz biorąc do książki "Śmierć dziekana" nie należy, choć wykorzystuje jej fabułę jako punkt wyjścia. Pomyślany jest bowiem tak, jakby opowiedzianemu tu kryminalnemu przypadkowi podstawić błazeńskie zwierciadło, przy czym to zwierciadło wcale nie wykrzywia fabuły książkowej, tylko przedrzeźnia środowisko, czyli ludzi i ciała zbiorowe, które nań się składają, nie mówiąc o zamkniętych w nich skandalach i zubożonych duszach. Pozwolę tu sobie powtórzyć użyte już w tej książce wyrażenie, będzie to SZAŁ CIAŁ! A zatem za kilka dni do tego nagrania dołączę jeszcze "rozdział siedemnasty", zatytułowany "Rozdział, którego nie ma". 

Opis "rozdziału XVII" pt. Rozdział, którego nie ma

W decyzji o wydaniu książki "Śmierć dziekana" pomogła mi powieść amerykańskiej pisarki Kathryn Stockett pt. "Służące", z której zaczerpnęłam pomysł, jak poradzić sobie z obawą, że zbyt dokładnie opisane rzeczywiste postacie, i to w podobnych do rzeczywistości sytuacjach, podejmą jakieś kroki przeciw mnie. Zagotowało się trochę, ale negatywnych reakcji nie doczekałam się, z wyjątkiem aluzji pewnej pani naukowiec (w liście chodziło o inne sprawy), która dała mi do zrozumienia, że uśmiercając w książce głównego wroga (skoro to postać autentyczna), wpisuję się we współczesną "cywilizację śmierci".

Z ochotą i z werwą zabrałam się więc za poniższe, swoiste dopełnienie papierowej wersji książki, pilnie bacząc, żeby nie stracić z pola widzenia zabawnych zgrzebno-przaśnych typów ludzkich, które udało mi się sportretować, jeszcze mocniej odsłonić ich autentyczne cechy, poglądy i postępki.

Nie żałuję jednak, że napisany rozdział nie znalazł się w papierowej wersji książki, gdyż straciłaby ona ważne cechy kryminału, mocno przesunęłaby się w stronę satyry czy groteski, a ten gatunek poddaje w wątpliwość przedstawiony świat.


Bardzo trafny komentarz do książki "Śmierć dziekana" zamieściła Anna Sikorska (górowianka) na swoim profili FB. Górowianka jest popularną blogerką książkową oraz mamą autystycznej dziewczynki, 8-letniej Oli, która wyróżnia się wielką wyobraźnią plastyczną. Obie panie, i mama, i córka, wydały już książki: Anna o filmach Almodóvara, a ilustracje Oli współtworzą tomik poezji Anny Lisowiec.
https://www.facebook.com/gorowianka/photos/a.981773905186542/3395323090498266/?type=3&theater

 

 

1.png1.png8.png2.png8.png0.png4.png