Moja kariera naukowa
1994 r. – ukończyłam studia magisterskie na Wydziale Pedagogiki i Psychologii i studia podyplomowe w zakresie informatyki szkolnej na Wydziale Techniki na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W tym samym roku rozpoczęłam pracę jako logopeda w szkole podstawowej. Równocześnie zaczęłam studiować logopedię i terapię pedagogiczną na Uniwersytecie Opolskim.
Lata 1994-1996 to ciężki, ale bardzo twórczy okres. Pracowałam jako logopeda z dziećmi z zaburzeniami rozwojowymi, a popołudniami prowadziłam zajęcia komputerowe dla dzieci i dorosłych.
1997 r. – dostałam propozycję pisania doktoratu i podjęcia pracy na Uniwersytecie Śląskim. Wtedy, mając dwadzieścia kilka lat, wydawało mi się, że otwiera się przede mną wielki świat: badania naukowe, publikacje, konferencje, a przede wszystkim przebywanie w środowisku elity intelektualnej.
Promotorem mojej pracy doktorskiej był prof. Stanisław Juszczyk. Nieważne, że stopień doktora habilitowanego otrzymał na Wydziale Fizyki (Magnetyzm wybranych spineli chromowych). Nieważne, że na Wydziale Pedagogiki i Psychologii pracował zaledwie 2-3 lata. Ważne, że był profesorem!
Zawdzięczam profesorowi wiele. Nie przeszkadzał mi przy pisaniu pracy. Na każdym kroku zachęcał mnie do samodzielnego, intensywnego wysiłku. Za to będę mu zawsze bardzo wdzięczna.
23 IV 2001 r. – obroniłam z wyróżnieniem pracę doktorską.
01 X 2001 r. – rozpoczęłam pracę na pełnym etacie, na stanowisku adiunkta, w Zakładzie Pedagogiki Mediów, który następnie został połączony z Katedrą Pedagogiki Wczesnoszkolnej (obecnie jest to Katedra Pedagogiki Wczesnoszkolnej i Pedagogiki Mediów). Kierownikiem Katedry został prof. S. Juszczyk. Lata 2002-2007 to jednak już droga przez mękę.
01 V 2008 r. – zostałam "dobrowolnie przeniesiona" do Katedry Edukacji Muzycznej i Arteterapii (przecież ja nawet gamy nie potrafię zagrać :).
przeniesienie do Katedry Edukacji Muzycznej
Zostało mi kilka lat do rotacji. Atmosfera zaczęła gęstnieć. Uznanie zdobywałam poza Wydziałem, natomiast "u siebie" czułam się jak trędowata. Rektor znał sprawę, jednakże nie reagował.
W 2011 r. dostałam nagrodę I stopnia Rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a w 2012 r. kiedy rektor ogłosił "podwyżki motywacyjne" dla najlepszych pracowników, mój dorobek plasował się na pierwszym miejscu na Wydziale (wiem to niestety z nieoficjalnych źródeł).
Teraz nazywam to syndromem "żony alkoholika". Im więcej pracujesz, tym bardziej jesteś niszczony/zaszczuty.
W 2011 r. weszła nowa Ustawa, dzięki której nie musiałam składać dokumentów habilitacyjnych na własnym Wydziale.
Zmieściłam się w czasie 12 lat od doktoratu. Na przedłużenie nie miałabym co liczyć.
03 IV 2013 r. – złożyłam dokumenty habilitacyjne do CK, a jako jednostkę naukową do przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego wskazałam Wydział Nauk Pedagogicznych w Toruniu.
08 IV 2014 r. – została podjęta uchwała Rady Wydziału Nauk Pedagogicznych o odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego.
Miałam miesiąc na złożenie odwołania. Odwołanie złożyłam 5 V 2014 r. Moje postępowanie habilitacyjne dalej się toczyło. Myślałam, że dopóki mam możliwości odwołania (CK, WSA, NSA) – sprawa nie jest zamknięta. A tymczasem…
14 V 2014 r. – otrzymałam informację z Instytutu Pedagogiki o rozwiązaniu ze mną umowy. Upłynął zaledwie miesiąc od otrzymania uchwały RW WNP w Toruniu do decyzji o zwolnieniu mnie z pracy.
decyzja o zwolnieniu - Instytut Pedagogiki
Przegłosowane. No cóż, w demokratycznym kraju wszystko można załatwić głosowaniem...
04 VI 2014 r. - miesiąc później pismo o rozwiązaniu stosunku pracy podpisał rektor. Pismo odebrałam 16 VI 2016 r.
Na podjęcie działań miałam 7 dni!
Znajomi pomagali mi, jak mogli. Dostałam między innymi pismo z MNISW, zgodnie z którym po wejściu nowej Ustawy okres zatrudnienia adiunkta powinien liczyć się od nowa.
A na niektórych uczelniach rektorzy "z automatu" przedłużali umowy.
20 VI 2014 r. – oddałam pozew do Sądu Rejonowego w Katowicach. Przy tak mocnych argumentach liczyłam na sprawiedliwość.
No i przecież sprawa habilitacji jeszcze się nie skończyła. Naiwnie wierzyłam, że w Prezydium CK do każdej sprawy podchodzi się podmiotowo.
Podobno na rozprawę w sądzie pracy czeka się około 3 miesięcy. Myślałam, że zdążę do października i wrócę do pracy z nowym rokiem akademickim 2014/2015...
8 IX 2014 r. – dostałam odpowiedź na pozew. Rozumiem, że Uniwersytet podjął decyzję o moim zwolnieniu i będzie jej bronił. Jednakże moim zdaniem, do kompetencji sądu nie należy wyliczanie lat pracy (s. 4-5), tylko właściwa interpretacja wykładni prawnych. A to zostało już zinterpretowane przez ustawodawcę…
15 I 2015 r. – odbyła się pierwsza rozprawa i przesłuchanie świadka. Nie wierzyłam własnym uszom. W 2014 r. z powodu nieotrzymania stopnia doktora habilitowanego zwolniono razem ze mną 10 osób z Wydziału! Z tego zatrudniono z powrotem… jedynie 9 osób.
Zgodnie z Orwellem, są równi i równiejsi - ja niestety nie należę do "równiejszych".
26 III 2015 r. – odbyła się druga rozprawa i ogłoszenie wyroku.
wyrok Sądu Rejonowego w Katowicach
Czekała mnie kolejna batalia, tym razem w sądzie okręgowym.
04 V 2015 r. - oddałam apelację do Sądu Okręgowego w Katowicach.
W tak zwanym międzyczasie działałam dalej. Postanowiłam osobiście napisać do MNISW z zapytaniem o interpretację dyskusyjnego artykułu 120 Ustawy - Prawo o Szkolnictwie Wyższym.
20 IX 2015 r. - otrzymałam odpowiedź z MNISW. Z pisma wynikało, że zatrudnienie po 1 X 2013 r. powinno liczyć się od nowa! Jeżeli ustawodawca w ten sposób interpretuje przepis, to oznacza, że sąd nie powinien tego zdania lekceważyć.
Kolejnym, jak mi się wydawało "mocnym argumentem" za uznanie wypowiedzenia z bezskuteczne było pismo z Departamentu Legislacyjnego MNISW.
Departament Legislacyjno-Prawny
Upubliczniam te dokumenty z nadzieją, że ktoś je wykorzysta. Być może będzie to adiunkt w podobnej sytuacji do mojej...
20 X 2015 r. - odbyła się rozprawa i ogłoszenie wyroku.
wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach
To już jest KONIEC... Nie ma już NIC :)
O kasację wyroku starać się nie będę.