Szanowni Państwo!
Forum jest nieautoryzowanie, a posty można dodawać bez zalogowania. Dlatego proszę o przemyślane wpisy i merytoryczną dyskusję.
Bardzo Państwa proszę o podpisywanie swoich postów. Ułatwi to porozumiewanie się. Możecie się podpisać nickiem/pseudonimem. Nie musicie podawać ani imienia, ani nazwiska :)
Dziękuję Joanna Gruba
Najpierw komunistyczni profesorowie żyli sobie wygodnie głosząc marksizm-leninizm. Potem dostatnio żyli profesorowie europeistyki a teraz zwolennicy ocieplenia klimatu. Problem polega na tym, że wszystkie trzy kierunki badań są fałszywe. Nie ma to jednak znaczenia - wystarczy rozeznać ducha czasów i się wpasować. Malkontenci dogorywają na marginesie środowiska naukowego lub wylatują z systemu.
nie-leming
Emerytowany profesor MIT Richard Lindzen twierdzi, że od 25-30 lat w nauce mamy do czynienia z narracjami a nie teoriami naukowymi. Najlepszy przykład to nauka o klimacie. Pomimo braku dowodów wypromowano narrację o ludzkim pochodzeniu ocieplenia planety. Kto się sprzeciwia tej narracji,większej kariery nie zrobi i nie dostanie pieniędzy na badania, dlatego głównie emerytowani naukowcy mogą sobie pozwolić na takie wywody...
troublemaker
pojawiają się także zapędy reformatorów, aby wykształcić sobie nową kadrę z obecnych studentów i wprowadzić etaty dla doktorantówpisze:
Hahahahaha!! Będzie polowanie na naiwniaków, bo przy obecnej sytuacji na rynku na niektórych kierunkach (np. ekonomicznych) studenci i absolwenci raczej się nie garną do pracy na uczelni.
Dla mnie ta reforma oparta jest na darwinizmie społecznym. Dobór naturalny polega na tym, że silniejszy niszczy słabszego w ramach pewnego habitatu. Reforma wprowadza krótkie listy czasopism i wydawnictw, aby wyeliminować słabszych poprzez zaniżenie kategorii uczelniom oraz eliminację części naukowców. Szykuje się brutalna walka o przetrwanie.
Dzisiaj Pan Minister ogłosił: radźcie sobie sami ze statutami. MEN nie napisze ich (jeśli ktoś miał taką nadzieję).
Na stronie MEN jest info z 8 lutego, że aktualnie zatrudnionych zatrudnia się dalej bez wymogu konkursu. Jednocześnie związki mają obowiązek wynegocjować zbiorowe układy pracy takie, aby statuty przewidziały przechodzenie na stanowiska aktualnie zatrudnionych. Ale pojawiają się także zapędy reformatorów, aby wykształcić sobie nową kadrę z obecnych studentów i wprowadzić etaty dla doktorantów ("starych" pracowników zwolnić?) Również komisje prawne chcą wprowadzać te dodatkowe kryteria przy podpisaniu nowych umów. A jak jest u Was?





